🧧 Kto Zabił Andrzeja Leppera

JUŻ 29 listopada premiera najnowszej książki Wojciecha Sumlińskiego pt. „Niebezpieczne związki Andrzeja Leppera” ( „Dobre Miejsce” przy UKSW ul. Dewajtis 3 w Warszawie – 29 listopada godz. 18 00). PRZECZYTAJ FRAGMENT!„Następny miesiąc spędziłem na zajmowaniu się tym, czym zajmowałem się „od zawsze” Opublikowano: 2013-09-17 00:05:23+02:00 Dział: Polityka Polityka opublikowano: 2013-09-17 00:05:23+02:00 Czy Andrzej Lepper mógł popełnić samobójstwo z powodu długów? Wiele wskazuje na to, że właśnie taki był motyw desperackiego kroku lidera Samoobrony. O kulisach tajemniczej śmierci wicepremiera pisze Marek Pyza w najnowszym numerze tygodnika "w Sieci". Jak przypomina autor wiele wątpliwości w sprawie śmierci Andrzeja Leppera pojawiło się w związku z wywiadem Artura Balazsa, który relacjonował, jak wyglądały próby skontaktowania się z szefem Samoobrony w ostatnich godzinach jego życia. CZYTAJ:UJAWNIAMY nowe fakty w sprawie śmierci Andrzeja Leppera. "Jest tam drugie dno. W tych ostatnich godzinach wydarzyło się coś, co go do tego popchnęło" Tymczasem jednak, jak pisze Pyza "z dokumentów znalezionych w siedzibie Samoobrony wyłania się obraz człowieka bardzo pogubionego, przytłoczonego problemami osobistymi, politycznymi i majątkowymi, uwięzionego w pułapce długów, niedzielącego się kłopotami finansowymi z najbliższymi. A jak podkreśla autor nie chodziło o drobne kwoty: Tomasz Lepper zalegał z ratami leasingu za sprzęt rolniczy – ponad 200 tys. zł. Maszyny przejął bank. Andrzej Lepper miał liczniejsze zobowiązania. W 2010 r. kupił w spółce Al-Samer paliwo oraz środki ochrony roślin za ponad 40 tys. zł. Zapłacić miał później. Terminu nie dotrzymał. Ostatecznie zawarto umowę, na mocy której spółka miała przelać Lepperowi 120 tys. zł, w zamian czekając na spłatę zadłużenia i przekazanie przez najsłynniejszego polskiego rolnika 300 ton pszenicy. Zabezpieczeniem transakcji było ustanowienie hipoteki kaucyjnej do 130 tys. zł na domu w Zielnowie. Ten ostatni szczegół znała tylko żona. Lepper nie wyjawił go nawet synowi. Były wicepremier musiał też sprzedać drogi zegarek. Żonie powiedział, że zepsuł mu się pasek. Córce – że przedmiot skradziono. -czytamy w artykule. Ponadto śledczy znaleźli w partyjnych biurach wiele dokumentów świadczących o innych zobowiązaniach Leppera i jego formacji. To dowód zapłaty 3 tys. zł grzywny (z 19 lipca 2011); nakaz zapłaty przez Samoobronę gminie Koszalin 5,8 tys. zaległości czynszowych (z 6 czerwca 2011); wezwanie z sądu do za- płaty 1 tys. zł grzywny przez związek zawodowy Samoobrona (z 16 czerwca 2011); pismo z fabryki Ursus o zobowiązaniach na kwotę ponad 40 tys. zł (z września 2010); protokół zajęcia ciągnika przez komornika (21 kwietnia 2011); zawiadomienie komornika o wszczęciu egzekucji przeciwko Lepperowi w kwocie 4,8 tys. zł na rzecz spółki Bakoma (z sierpnia 2010); analogiczne dotyczące 10,6 tys. zł nie- zapłaconych grzywien i kosztów sądowych w Warszawie; pismo od operatora telefonii komórkowej z informacją o zaległościach Lep-pera na kwotę 883 zł; rachunek od tej samej firmy wystawiony na Samoobronę na sumę 2,5 tys. zł, a także późniejsze wypowiedzenie umowy w związku z niepłaceniem zaległości; zestawienie nieuregulowanych przez ugrupowanie faktur i not księgowych na kwotę 2,5 tys. (z 26 czerwca 2011); zajęcie przez komornika wynagrodzenia Leppera po wyroku sądowym na kwotę 1,1 tys. zł (ze stycznia 2010 – inne opiewa na 5,4 tys. zł); wezwanie do zapłaty przez Leppera 1,8 tys. zł na rzecz firmy ochroniarskiej; wezwanie do zapłaty przez Leppera 5,4 tys. zł na rzecz ZUS (13 kwietnia 2011); ostateczne wezwanie do zapłaty firmie Al-Samer przez Leppera 55,6 tys. zł (14 stycznia 2011); analogiczne pismo dotyczące 24,5 tys. zł dla firmy HaGE Poska (11 lipca 2011); prośba Samoobrony o rozłożenie na raty spłaty zaległych rachunków za prąd w wysokości 4 tys. zł. itd. Partia była też zadłużona z tytułu czynszu za wynajem lokalu (35 tys. zł i wypowiedziana w maju 2011 umowa najmu) oraz niezapłaconych rachunków telefonicznych przewodniczącego. Cały artykuł przeczytasz w najnowszym numerze tygodnika "w Sieci" Publikacja dostępna na stronie: Istnieją fakty, które jednoznacznie wskazują na udział osób trzecich w śmierci Andrzeja Leppera i potwierdzają tezy, że nie mógł on popełnić samobójstwa,
Zwłaszcza że rodzina, najbliżsi znajomi, a także współpracownicy Leppera są przekonani, że nigdy sam nie targnąłby się na swoje życie. - On na pewno sam nie odebrał sobie życia. Za dobrze go znałem. Nie wierzę, by mógł coś takiego zrobić - mówił nam Antoni Lepper (71 l.), brat Leppera. - To nierealne. Ktoś wmawia nam samobójstwo - przekonuje Janusz Maksymiuk (64 l.), jeden z jego najbliższych współpracowników. Policja i prokuratura wstępnie orzekły, że Lepper w swoim gabinecie popełnił samobójstwo: powiesił się na haku od worka treningowego. Ale polskie służby bardzo dokładnie badają wiele innych hipotez. Dziś je prezentujemy. Podpadł Białorusinom Andrzej Lepper prowadził na Białorusi liczne tajemnicze interesy, a także utrzymywał bliskie kontakty z tamtejszymi politykami. A jak ustalił "SE", w najbliż-szym czasie miał uzyskać zgodę na 90-letnią dzierżawę białoruskiego lasu. Chciał wysyłać drewno do Polski. Gdyby interes wypalił, zarobiłby krocie. Czy zginął, bo przeszkodził komuś w interesach? Wiedział za dużo Jak twierdzi redaktor naczelny "Gazety Polskiej" Tomasz Sakiewicz (44 l.), Lepper posiadał rozległą wiedzę na temat interesów finansowych z pogranicza przestępstwa wpływowych osób, którą skrzętnie dokumentował. Niektórzy twierdzą, że zbierał haki na polityków i deponował je w różnych miejscach. Wątpliwości też nie ulega, że był jedyną osobą, która wiedziała, czy doszło do przecieku w tzw. aferze gruntowej i kto był jego źródłem. Zabiły go długi To hipoteza, którą prokuratura uważa za najbardziej prawdopodobną. W jego biurze śledczy mieli znaleźć pokaźną liczbę dokumentów świadczącą o finansowych tarapatach. A jak ustalił "SE", kierowana przez niego Samoobrona miała debet na koncie, a także od miesięcy borykała się z uregulowaniem opłat za wynajem biur w Warszawie. Eksmisja była tuż-tuż. Czy to długi sprawiły, że targnął się na życie? Problemy rodzinne Niektórzy przypuszczają, że na decyzję o samobójstwie mogły wpłynąć sprawy związane z prywatnym życiem szefa Samoobrony. Lepper ciężko przeżywał dotkliwą chorobę syna Tomasza, który zatruł się oparami chemikaliów rolniczych. Nieoficjalnie wiadomo, że ma on poważne problemy z wątrobą. Prawdopodobnie czeka go przeszczep chorego narządu. Zmusili go do samobójstwa Prokuratura bada też, czy nie wywierano wpływu na Leppera by on sam, z własnej woli popełnił samobójstwo. Czym mógł być szantażowany? Jak wyznała w rozmowie z "SE" jedna z warszawskich prostytutek, miał być częstym klientem agencji towarzyskich. A po pewnym czasie pojawił się tajemniczy mężczyzna, który gotowy był płacić za informacje o wyjazdach do szefa Samoobrony. Zabił się z powodu szantażu? W biurze był morderca Ta hipoteza zakłada, że potencjalny napastnik, któremu miało zależeć na śmierci Andrzeja Leppera, do pomieszczeń Samoobrony dostał się po rusztowaniu. Bowiem w budynku, gdzie mieści się siedziba Samoobrony, trwa remont elewacji, a podesty dla robotników sięgają trzeciego piętra. Być może ten napastnik zamordował polityka i upozorował samobójstwo.

Rola tragicznie zmarłego lidera Samoobrony Andrzeja Leppera w ostatecznym rachunku może być pozytywna - ocenia były ambasador Wielkiej Brytanii w Warszawie Charles Crawford. Chwali też

5 sierpnia br. minęło sześć lat od tajemniczej śmierci Andrzeja Leppera. Wiele osób wątpi w samobójstwo lidera Samoobrony. Wśród nich jest Sławomir Izdebski. - Andrzej Lepper miał materiały, które mogły skompromitować Waldemara Pawlaka i Donalda Tuska - mówi wprost w rozmowie z Telewizją Republika. Wieloletni współpracownik Andrzeja Leppera uważa, że śmierć wicepremiera i przewodniczącego Samoobrony była zabójstwem na zlecenie. Mimo że swoich przypuszczeń nie może poprzeć realnymi dowodami, Izdebski stawia wiele pytań, które mają uwiarygadniać jego hipotezy. - Gdyby dokumenty, które posiadał Andrzej wyszły na światło dzienne żyłby! (...) Możemy się domyślać kto go zabił, ale nikt tego nie wie na pewno. To morderstwo było zlecone - tłumaczy. Kuriozalne śledztwoZdaniem byłego senatora, prokuratorskie śledztwo w sprawie śmierci Leppera było ''z góry sterowane politycznie''. Śledczy nie brali pod uwagę możliwości zabójstwa i skupiali się wyłącznie na watku samobójstwa. - Jest wiele rzeczy, które prokuratura musi wyjaśnić. Wstrzymano sekcję zwłok, nie wykonano jej natychmiastowo. Większość tych ''samobójstw'' to najprawdopodobniej podanie ofiarom Pavulonu, który odbiera wszelkie możliwości ruchu. To okropna śmierć. Wykrycie tej substancji w ciele jest możliwe tylko 24h po fakcie. Zobacz także Izdebski zwraca uwagę na moment przeprowadzenia sekcji zwłok lidera Samoobrony. Nastąpiła ona dwa dni po śmierci Leppera. - Ludzie giną w każde dni, w weekendy też są dyżury prokuratorskie, kiedy chce się sprawdzić okoliczności śmierci, sekcję zwłok przeprowadza się natychmiast - podkreśla.''Posiadał dokumenty''Współpracownik Leppera nie ma wątpliwości, że za jego śmiercią kryją się dokumenty i informacje, które chciał przekazać Jarosławowi Kaczyńskiemu. - Andrzej Lepper miał wiele informacji, które wstrząsnęłyby wymiarem sprawiedliwości, miał ujawnić szokujące dokumenty Jarosławowi Kaczyńskiemu. Te dokumenty zostały skradzione (...) Chodziło o biznes. Dokumenty, które on posiadał wysadziłyby PO na wieki wieków. Posiadał wiedzę o największych aferach w Polskich - dodał. Republika/DG
Kto zabił Andrzeja Leppera? 2022-08-21 - (Wywiad autoryzowa­ny) 5 sierpnia 2011 r. w biurze Samoobrony znaleziono ciało Andrzeja Leppera. Prokuratur­a umorzyła śledztwo, uznając, że to było samobójstw­o. Lepper to postać kontrowers­yjna i nietuzinko­wa.
OTWARTYM TESTEM - Kto zabił Andrzeja Leppera? Rozmowa ze Sławomirem Izdebskim ( Oglądaj nas i czytaj także na portalu - codziennie nowe wiadomości z Polski i świata! NIEBEZPIECZNE ZWIĄZKI ANDRZEJA LEPPERA. KTO • Książka ☝ Darmowa dostawa z Allegro Smart! • Najwięcej ofert w jednym miejscu • Radość zakupów ⭐ 100% bezpieczeństwa dla każdej transakcji • Kup Teraz! • Oferta 13646253164 Fragment książki pt. „Niebezpieczne związki Andrzeja Leppera” Wojciecha Sumlińskiego, której premiera w „Dobre Miejsce” przy UKSW ul. Dewajtis 3 w Warszawie – 29 listopada godz. 18 00. PRZECZYTAJ FRAGMENT! „Następny miesiąc spędziłem na zajmowaniu się tym, czym zajmowałem się „od zawsze” – to znaczy, czym zajmowałem się do czasu, nim ludzie na wysokich stołkach, sprzedajni prokuratorzy oraz ich pomagierzy ze służb specjalnych pod patronatem prezydenta Polski Bronisława Komorowskiego wzięli się za mnie na serio i na kilka lat zamienili moje życie w przedpiekle, doprowadzając do załamania i próby samobójczej. Jednym zdaniem zajmowałem się archiwami, powiązaniami, sprawami gospodarczymi i łączeniem tych wszystkich „kropek” i „kropeczek”, które dotyczyły Andrzeja Leppera. Jeśli tylko pojawiały się jakieś informacje, weryfikowałem je, a pomagał mi w tym zastęp informatorów z dawnych lat, tych wszystkich, którzy mi jeszcze pozostali i którym jeszcze chciało się grzebać w brudach tego świata. Reszty dokonały nieograniczone – jak autentycznie uważałem obserwując jego pracę – możliwości i niebywała, aż niepokojąca mnie, bo wyglądająca wręcz na sprawę osobistą, determinacja majora Tomasza Budzyńskiego, byłego szefa delegatury ABW w Lublinie. Kontakty i możliwości Tomka w połączeniu z bezprecedensowym poziomem motywacji umożliwiły mi poznanie Andrzeja Leppera od każdej możliwej strony. Zastanawiałem się, jak określić to, co odkryłem – a raczej co wspólnie odkryliśmy. Jeśli to, co zgotowano mnie, nazywałem „przedpieklem”, to jak określić świat, w który dał się uwikłać szef Samoobrony? Nie miał złych intencji – po kilkunastomiesięcznej analizie jego życia nie miałem co do tego wątpliwości. A jednak dał się wciągnąć w taki gąszcz działań na styku polskich, ukraińskich i rosyjskich służb specjalnych, jakiego nie widziałem jeszcze nigdy i nigdzie. Był jak piłka, którą grano lub jak posłaniec, który biega między miernotami na wysokich stołkach, tytułowanymi dla niepoznaki „autorytetami”. Dopiero teraz zrozumiałem, że Andrzej Lepper takim, jakim był, czyli w sumie dość prostolinijnym, naiwnym człowiekiem, ani lepszym, ani gorszym od wielu innych, w tym cynicznym świecie złych, pokrętnych, pozbawionych zasad ludzi, których prawica po latach intryg i knowań nie wiedział już, co czyni lewica – nie miał najmniejszych szans. Dopiero teraz zrozumiałem, że to nie mogło skończyć się dobrze – nie mogło skończyć się inaczej niż się skończyło. Od czego zaczęło się to wszystko? Od powstania partii „Przymierze Samoobrona” w styczniu 1992? A może jeszcze wcześniej, od roku 1991, kiedy to wskutek Planu Balcerowicza tysiące rolników wpadło w pułapkę kredytową? Jest faktem, że to właśnie te dramaty stały się zalążkiem przyszłych wydarzeń i kariery politycznej prostego rolnika z Zielnowa, który został wicepremierem. 27 lipca 1991 roku został zawiązany w Darłowie komitet protestacyjny, którego głównym postulatem była pomoc gminnych władz dla rolników poszkodowanych przez powódź. Przywódcami protestu byli Stanisław Muszyński i Andrzej Lepper, którzy w tamtym czasie nie byli w ogóle przygotowani do realizacji poważniejszych wystąpień na szerszą skalę. Ot naturszczycy, których do wyjścia na ulicę zmusiła pogłębiająca się zapaść materialna. Rolnicy z Darłowa nawiązali kontakt z innymi protestującymi grupami i ośrodkami na terenie całego kraju i tak na przełomie września i października 1991 roku zorganizowano pod Sejmem pierwszą dużą manifestację. Lepper był tylko jednym z prekursorów rodzącego się ogólnopolskiego ruchu społecznego, ale już wtedy został „zdiagnozowany” i „wytypowany” do realizacji dalekosiężnych celów politycznych. W styczniu 1992 roku Sąd Okręgowy w Warszawie zarejestrował Związek Zawodowy Rolnictwa Samoobrona, którego założycielami byli Andrzej Lepper, Maria Zbyrowska, Józef Żywiec, Renata Beger, Genowefa Wiśniowska – rolnicy mający faktyczne problemy ze spłatą kredytów zaciągniętych na działalność gospodarczą, ale oprócz nich w komitecie założycielskim Związku znaleźli się Roman Wycech, syn marszałka Sejmu w okresie PRL i Paweł Skórski, były oficer SB, zastępca Leppera. Faktycznym twórcą sukcesu organizacyjnego i wizerunkowego Andrzeja Leppera w tamtym czasie był jednak Edward Kowalczyk, były minister łączności w rządach Józefa Cyrankiewicza, Piotra Jaroszewicza i Edwarda Babiucha, wiceprezes NIK i wicepremier w rządzie Wojciecha Jaruzelskiego, wielokrotny poseł na Sejm. Na początku lat dziewięćdziesiątych Kowalczyk rozpoczął współpracę ze Stanisławem Tymińskim, a po nim – z Andrzejem Lepperem. Czego szukał profesor cybernetyki w tak, wydawałoby się, egzotycznym towarzystwie? Otóż Kowalczyk jako pierwszy dostrzegł potencjał polityczny u chłopskiego przywódcy i postanowił oszlifować ten „diament”. Aż do swojej śmierci był „cichym” doradcą przywódcy Samoobrony. Początek lat dziewięćdziesiątych, to czas, gdy wicepremierem i ministrem finansów w nowym rządzie „wolnej Polski” pozostawał Leszek Balcerowicz. Na jego ponowne powołanie presję wywierała ambasada Stanów Zjednoczonych, traktując tę postać jako gwaranta realizacji amerykańskich interesów gospodarczych w Polsce. Nie tylko zresztą amerykańskich. Ówczesny minister finansów Niemiec, Theo Weigel uznał publicznie Balcerowicza jeszcze za „najlepszą inwestycję niemiecką w Polsce”. Z perspektywy lat i analizy wydarzeń łatwiej zrozumieć, czyje interesy naprawdę reprezentowali tacy politycy, jak Donald Tusk czy wspomniany ekonomista rodowodem z Instytutu Podstawowych Problemów Marksizmu-Leninizmu przy KC PZPR, Leszek Balcerowicz. Rząd Bieleckiego–Balcerowicza kontynuował plany Sorosa–Sachsa. Sam Balcerowicz realizował politykę recesji gospodarczej jako antidotum na wszystkie problemy ekonomiczne. W efekcie jego działalności największe załamanie nastąpiło w transporcie, hutnictwie, górnictwie, przemyśle włókienniczym i elektromaszynowym, rekordowo wzrosło bezrobocie, osiągając poziom ponad dwóch milionów osób, czyli ponad dwanaście procent ogółu „siły roboczej”. Jednorazowe przejście w rozliczeniach wymiany handlowej ze Związkiem Radzieckim z rubli transferowych na dewizy, bez zastosowania „amortyzatorów” dla tego szoku w postaci towarowej wymiany barterowej, doprowadziło do pogłębienia recesji. Metodą likwidacyjną, doprowadzając do tzw. „prywatyzacji” czyli bankructwa i sprzedaży za bezcen już tylko w pierwszym rzucie doprowadzono kilkaset wielkich przedsiębiorstw, a wszystko to w sytuacji, w której możliwości uwłaszczenia pracowniczego i obywatelskiego były przez czynniki polityczne blokowane. Tym samym stworzono idealną sytuację rynkową dla wyprzedaży polskich przedsiębiorstw za bezcen, głównie w ręce obcego kapitału, działaczy postkomunistycznych i także tych działaczy opozycji solidarnościowej, którzy zawarli z komunistami układy. Oczywiście nie zapomniano o ludziach powiązanych z peerelowskimi służbami specjalnymi, o „wizjonerach biznesu” – na jakich kreowano później różnej maści Kulczyków, Wejchertów, Walterów et consortes. Wszystkie te działania w sposób naturalny rodziły bunt społeczny i tworzenie się gruntu dla partii protestu społecznego, które jednak także – bo nic nie zostawiono przypadkowi – były kreowane przez „środowiska” zmierzające do utrzymania kontroli nad sytuacją polityczną i które politykę kontroli w jakiejś mierze realizują skutecznie do dziś. „Środowiska” owe wywodziły się w głównej mierze z Wojskowej Służby Wewnętrznej przekształconej w 1991 roku w Wojskowe Służby Informacyjne, w mniejszym stopniu – z rozwiązanej Służby Bezpieczeństwa, której liczni oficerowie w „wolnej Polsce” „przekwalifikowali się” na oficerów Urzędu Ochrony Państwa. Inicjatywa nadzorowania nie była jednak samoistnym pomysłem osób związanych ze służbami specjalnymi i aparatczykami partii nieboszczki. Starożytną sentencję „wszystkie drogi prowadzą do Rzymu” wypadało zmodyfikować tylko nieznacznie, zamieniając „Rzym” na „Moskwę” – i już wszystko się zgadzało. Rosjanie mieli – i wciąż mają – w Polsce tysiące „pretorian” w osobach dawnych żołnierzy WSI oraz – co ważniejsze – w osobach ich agentury ulokowanej we wszystkich możliwych strukturach biznesu, mediów, bankowości i wielkiej polityki. To nie przypadek, że w III RP, nazywanej dla niepoznaki „wolną Polską” po włączeniu któregokolwiek kanału TVN, telewizji powstałej dzięki funkcjonariuszom i współpracownikom WSW oraz WSI czy Polsatu, stworzonego przez Zygmunta Solorza vel Zygmunta Kroka vel Piotra Podgórskiego – można było zobaczyć więcej komentatorów vide generał Marek Dukaczewski, były szef WSI czy generał Gromosław Czempiński, były szef Wywiadu i UOP, twórca tak zwanego „kapitalizmu bezpieczniackiego”, niż grzybów w dobrym barszczu. By nie stracić kontroli nad żadnym aspektem sytuacji politycznej, na takim podłożu – podłożu słusznego niezadowolenia społecznego, wynikającego z bandyckiej grabieży majątku narodowego prowadzonej przez tak zwane „elity” wykreowane z postkomunistów i działaczy Solidarnych, którzy zdradzili jej ideały – na początku lat dziewięćdziesiątych powstała partia „X”, egzotycznego polskiego biznesmena działającego w Peru, Stana Tymińskiego. Działała tu prosta zasada – jeśli nie można zablokować pochodu, należy stanąć na jego czele i poprowadzić na manowce. Czas pokazał, jak wielką iluzją były wybory prezydenckie, w których trzeba było dokonać „selekcji” pomiędzy Stanem Tymińskim, Lechem Wałęsą a Tadeuszem Mazowieckim – wybór, który w gruncie rzeczy nie był żadnym wyborem. Świat wielkiej mistyfikacji, iluzji, kreowanej rzeczywistości miał święcić w Polsce tryumfy jeszcze przez dwadzieścia następnych lat – a w jakiejś mierze święci tryumfy do dziś – ale skąd Polacy mieli się o tym dowiedzieć, skoro wszystkie nitki w swoich brudnych łapskach trzymali właśnie ci, którzy tę rzeczywistość kreowali? Przy okazji lansowania Stana Tymińskiego objawiła się inna ciekawa postać. Piotr Tymochowicz – bo o nim mowa – określający się jako specjalista od tworzenia wizerunku politycznego rozpoczynał karierę w latach osiemdziesiątych, współprowadząc program telewizyjny „Halo komputer”, a było to w czasach, gdy komputery znano z opowieści. Potem była firma PR, aż przyszedł czas na projekty polityczne – tu Tymochowicz zawsze mógł liczyć na przychylność mediów, jakiej zazdrościło mu wielu. Po rozstaniu z Tymińskim, który rozbłysnął jasnym, lecz krótkotrwałym płomieniem, w następnych latach Tymochowicz dziwnym trafem objawiał się zawsze tam, gdzie pojawiali się liderzy nowych partii i ruchów wykorzystujący niezadowolenie społeczne. Tak było najpierw z Andrzejem Lepperem, a gdy jego najlepszy czas minął – z Januszem Palikotem. Tymochowicz działał w oparciu o określony schemat: odpowiedni dla zapotrzebowania politycznego człowiek, promocja w mediach i skok poparcia – a u swoich podopiecznych wszczepiał zawsze naczelną zasadę marketingu politycznego: nie jest ważne, czy o człowieku mówią dobrze czy źle, ważne, żeby mówili i nie przekręcali nazwiska. Bo polityk przegrany, to polityk zapomniany. W oparciu o takie wytyczne „projekt Samoobrona” został „odpalony” na przełomie 2000/2001 roku. Do tego momentu Lepper był politycznym straszakiem, który w razie potrzeby uruchamiano. W pierwszych latach działalności Samoobrona nie była partią liczącą się na polskiej scenie politycznej. Związana ze środowiskami nacjonalistycznymi skupionymi wokół byłego posła Polskiej Partii Przyjaciół Piwa, Leszka Bubla, miała marginalne znaczenie. W wyborach parlamentarnych w 1993 roku występując pod nazwą „Samoobrona Andrzeja Leppera” uzyskała 2,7 procent poparcia i to mimo że z list ugrupowania startowali Kazimierz Górski, Władysław Komar, Jerzy Kulej czy Andrzej Supron. W kolejnych wyborach do parlamentu, w 1997 roku, tym razem występując pod nazwą „Przymierze Samoobrona” ugrupowanie Leppera uzyskało 0,08 procent poparcia. Wydawałoby się – gorzej być nie może, „projekt Samoobrona” właśnie sięgnął dna i dalsze starania nie mają najmniejszego sensu. Tu jednak dała o sobie znać twarda skóra szefa Samoobrony, który nie zamierzał się poddawać. Należał bowiem do tych nielicznych, którzy potrafią zadać wiele ciosów – ale jeszcze więcej potrafią przyjąć Przed wyborami w 2001 roku sondaże nie dawały Samoobronie szans, ale właśnie wtedy nastąpił przełom – a nastąpił za sprawą generałów, którzy postanowili na serio zająć się Lepperem i jego partą. Było ich wielu, ale najważniejsze postacie, które w tamtym czasie pojawiły się wokół Leppera, to generał Zygmunt Poznański, absolwent Akademii Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych ZSRR imienia Woroszyłowa, nieformalnie dowodzący „frakcją wojskowych” w Samoobronie i Kazimierz Głowacki, kursant specjalistycznych szkoleń operacyjnych w GRU, były szef Wojskowych Służb Informacyjnych. W szeroko rozumianej grupie doradców Samoobrony było wielu innych wojskowych, na przykład Zdzisław Kazimierski, były dowódca Warszawskiej Dywizji Zmechanizowanej w Legionowie, ale jako szczególnie ważna postać na tym polu jawił się pułkownik Marek Mackiewicz, były wiceszef kontrwywiadu wojskowego. Tak więc Andrzej Lepper otoczony został kordonem byłych żołnierzy WSI wykonujących w dalszym ciągu polecenia generała Marka Dukaczewskiego, pełniącego funkcję szefa tej służby, realizującego szereg przedsięwzięć z prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim i w mniejszym stopniu z premierem Leszkiem Millerem. Przywódca Samoobrony realizował w działalności partyjnej wytyczne otrzymywane z siedziby WSI, czego przykładem był stosunek do ustawy forsowanej przez niektórych polityków Sojuszu Lewicy Demokratycznej, mającej na celu połączenie wywiadu wojskowego i cywilnego, co SLD deklarowało przed wyborami. W trakcie prac nad ustawą o WSI politycy Sojuszu zmienili jednak zdanie, a posłowie Samoobrony – choć teoretycznie opozycyjni – rzecz jasna, wsparli projekt rządowy. Tym samym zachowane zostało status quo i WSI pozostały w starym kształcie organizacyjnym. Kreując Andrzeja Leppera generałowie nie mogli pozwolić sobie na ryzyko, by szef Samoobrony pozostał bez kontroli. I tak u boku Leppera pojawiła się postać Janusza Maksymiuka, absolwenta Akademii Rolniczej, członka PZPR, uczestnika obrad Okrągłego Stołu po stronie rządowej, posła na Sejm z poparcia PSL, a potem SLD. To jednak niepełna informacja. W kwietniu 1989 roku, jeszcze przed powstaniem rządu Tadeusza Mazowieckiego, powstała spółka Cenrex, przechodząca później szereg modyfikacji, która uzyskała koncesję na obrót sprzętem specjalnym – czyli handel bronią – a w której ważną rolę odgrywał właśnie Janusz Maksymiuk. Kilka lat później powstała fundacja założona przez żołnierzy WSI, „Pro Civili”, której jednym z „ojców założycieli” był znów nie kto inny, jak właśnie Janusz Maksymiuk – i to właśnie on poznał Leppera z Konstantym Malejczykiem, byłym szefem WSI. Prócz „wzmocnienia” składu Samoobrony osobą Janusza Maksymiuka, zadbano także o przygotowanie merytoryczne przewodniczącego partii. I w tym momencie wkroczył na scenę wspomniany Piotr Tymochowicz. Strategia kampanii wyborczej sprowadzała się do zmiany przaśnego wizerunku Andrzeja Leppera, przeobraże Źródło: Telewizja Republika
TOMASZ LEPPER: Tam większość to były złe duchy. 90 procent. „To tylko fragment tekstu o tym, jak skończyło się polityczne życie Andrzeja Leppera, i jak zaczyna polityczne życie jego
W ciągu kilku dni tajemnica śmierci Andrzeja Leppera (+57 l.) może zostać wyjaśniona. - Będę miał kolejne nagrania z wypowiedzią szefa Samoobrony. Wskazuje on na nich nazwisko osoby, mogącej mieć bezpośredni związek z tymi dramatycznymi wydarzeniami - zapewnia "Super Express" detektyw Krzysztof Rutkowski (51 l.). Nagrania będą kontynuacją rozmowy, której pierwszą część ujawniliśmy wczoraj. W czwartek "Super Express" ujawnił minutową wypowiedź Leppera, którą nagrał 3 dni przed tajemniczą śmiercią w swoim warszawskim biurze. Nie mamy złudzeń. Szef Samoobrony wyraźnie boi się o swoje życie. Jest przestraszony. - Przecież to nie problem dzisiaj, korzystając z tej sztuki wojny, na końcu to trzeba wbić nóż i koniec no - mówi Lepper w tym nagraniu, zarejestrowanym amatorską kamerą. W dalszej części wypowiedzi przyznaje, że współpracownicy go ostrzegają. - Mówią do mnie: panie, pana wykończą, oni panu nie podarują. Niech pan uważa - kończy Lepper pierwszą część tego wywiadu. Płyta z zapisem tej rozmowy trafiła w ręce detektywa Krzysztofa Rutkowskiego. Przekazał mu ją nieznajomy mężczyzna w trakcie pogrzebu szefa Samoobrony. - Ten człowiek obserwował mnie przez cały pogrzeb. Moi ludzie także to zauważyli. Nie znam go. To był wysoki szatyn, normalnej budowy ciała. W końcu podszedł, przekazał mi kopertę z płytą, mówiąc: to pomoże Andrzejowi - opowiada nam Rutkowski. - Znajdę go - mówił jeszcze dwa dni temu Rutkowski. NOWE NAGRANIA wskażą winnych śmierci Leppera Minęło kilkanaście godzin i detektyw już wie, kim jest ten człowiek. - Rozmawialiśmy. Ma mi przekazać kolejne szokujące nagrania, na których będzie wskazane nazwisko osoby, która prawdopodobnie ma bezpośredni związek z tymi dramatycznymi wydarzeniami. Z tego co zapewnia, te materiały mogą obciążyć osoby z najbliższego grona Andrzeja Leppera - dodaje detektyw, który nie chce zdradzić, kim jest mężczyzna przekazujący nagrania. - On obawia się o swoje życie. Przebywa poza granicami. Zapewniłem go, że może liczyć na moją ochronę - podsumowuje Rutkowski. Około 4 tys. ludzi uczestniczyło w pogrzebie przewodniczącego Samoobrony, Andrzeja Leppera. Szef Samoobrony został pochowany w Krupach, niedaleko Zielnowa, w którym mieszkał.

Andrzej Lepper i Jarosław Kaczyński. Te dwa nazwiska często były ze sobą łączone po tragicznej śmierci lidera Samoobrony. Jednakże rzadko doczekiwaliśmy się konkretów. Co Lepper chciał przekazać Kaczyńskiemu? Dlaczego tak długo zabiegał o spotkanie i kto temu spotkaniu zapobiegł? Rodzina Andrzeja Leppera od początku miała swoją teorię na temat jego śmierci Do dziś nie wierzą, że sam odebrał sobie życie Jak jednak przyznają bliscy oraz sąsiedzi Leppera, wolą już o tym nie mówić Dzieje się tak ze względu na paraliżujący strach związany z tą tajemniczą sprawą Nie tak dawno zamieściliśmy artykuł traktujący o tym, Kto zabił Leppera. Wzbudził on spore zainteresowanie. Zwłaszcza, że zamieściliśmy tam stosunkowo nowe informacje. Mianowicie listę beneficjentów śmierci polityka. Listę, na której znalazły się naprawdę DUŻE nazwiska. A której media głównego nurtu nie publikowały. Teraz – posiłkując się opiniami ludzi, którzy rozmawiali z Andrzejem Lepperem tuż przed jego rzekomo samobójczą śmiercią – najprawdopodobniej udało nam się ustalić, dlaczego Lepper tak bardzo chciał spotkać się z liderem Prawa i Sprawiedliwości. To, że tak było, potwierdza redaktor Tomasz Sakiewicz, który osobiście spotkał się z późniejszym „samobójcą”. Spotykając się z dziennikarzem Gazety Polskiej, chciał on dotrzeć właśnie do Jarosława Kaczyńskiego. W jakim celu? O tym poniżej. Co Andrzej Lepper chciał przekazać Kaczyńskiemu? Nowe fakty – 2022 Tego, że Lepper przez kilka tygodni przed śmiercią nalegał na spotkanie z szefem PiS, nie musieliśmy się dowiadywać. Jest to bowiem fakt powszechnie znany. Założyciel Samoobrony – na tamten moment zresztą dość mocno skompromitowany – nie zdołał jednak do Kaczyńskiego dotrzeć. A może raczej: nie zdążył. Chyba każdy potrafi sobie wyobrazić, jak trudno jest umówić na wizytę twarzą w twarz z Jarosławem Kaczyńskim. Szef partii rządzącej, a wówczas największej opozycyjnej, ostrożnie dobiera otoczenie. Czemu – rzecz jasna – trudno się dziwić. Być może właśnie dlatego wahał się przed spotkaniem z Andrzejem Lepperem. Gdyby bowiem odnotowały je wrogie PiS-owi media, Kaczyński mógłby zyskać łatkę „kolegi aferzysty”. Wokół tej sprawy krąży jednak jeszcze jedna, bardzo ciekawa teoria. Mianowicie wielu ludzi miało odradzać liderowi PiS jakiekolwiek rozmowy z nieżyjącym już politykiem. Właśnie ze względu na dokumenty i informacje, które Andrzej Lepper miał Kaczyńskiemu przekazać. Miałyby one – w przypadku przedostania się poza wąskie grono polityków – „zbyt mocno wstrząsnąć krajem”. Czego rzeczone „kwity” dotyczyły? Fakty i kwity, które Lepper „zabrał do grobu” Teza o tym, że to słynne wystąpienie w parlamencie „zabiło” polityka Samoobrony jest od lat wyśmiewana. Jednakże to, co wtedy powiedział, nie zostało nigdy w wiarygodny sposób zdementowane przez oskarżanych o łapówkarstwo, kontakty z gangsterami i wyprzedaż majątku narodowego za ułamek wartości polityków. Lista „dużych” nazwisk, o których mowa wyżej, do przypomnienia tutaj: Zdaniem wielu, którzy jednak – trudno im się dziwić – do dziś boją się o tym mówić, Andrzej Lepper jeszcze w 2010 roku dysponował „dokumentami i dowodami”, o których mówił w Sejmie. Miałe one dowodzić nieuczciwych praktyk, a nawet działalności agenturalnej późniejszych premierów, prezydentów czy ministrów III RP. Ludzi, którzy nawet dziś są przedstawiani w mediach jako autorytety. A nawet zasiadają w ławach Parlamentu Europejskiego lub pełnią w Brukseli zaszczytne funkcje. Które miano im powierzyć właśnie za „zasługi” sprzed lat. Pojawia się również wątek katastrofy smoleńskiej. Jak ujawnił przyjaciel, a raczej bliski znajomy Leppera Zbigniew Stonoga, polityk posiadał niejasne kontakty z białoruskimi służbami specjalnymi. To oczywiste, że nie poznamy ich natury – nie bez przyczyny służby te są tajne. Najpopularniejsza teoria jest jednak taka, że reżim w Mińsku – będący blisko powiązany z putinowską Rosją – posiadał dokumenty lub istotną wiedzę na temat przebiegu katastrofy smoleńskiej. Jeśli zatem tragedia nie była „przypadkiem”, a masową egzekucją zaplanowaną przez kogoś konkretnego jeszcze przed 10 kwietnia, to… No właśnie. Co zrobiłby Jarosław Kaczyński, gdyby poznał nazwisko / nazwiska osób bezpośrednio odpowiedzialnych za śmierć jego brata bliźniaka? Przede wszystkim czy chciałby posiąść tą wiedzę – chociażby w obawie o własne życie. Redakcja mPress poleca również: Kamila Gasiuk-Pihowicz: Ziobro do dymisji, chodzi o śmierć człowieka Dla niektórych to szok. Oto, ile zarabia się w Biedronce po podwyżkach w 2022 Dramat Koroniewskiej i Dowbora. „To istny koszmar” Minimalne wynagrodzenie 2022, nowa kwota NA RĘKĘ. Tyle pieniędzy musi wpłynąć na twoje konto

2IXyuZ.